niedziela, 16 grudnia 2012

[26] http://zimowa-opowiesc.blogspot.com/

W końcu i nareszcie mój komputer wrócił z naprawy, ostatnio woli spędzać noce tam niż ze mną... Jestem aż tak niefajna?
Poza tym dopadła mnie słynna zimowa depresja. Nie znoszę śniegu. Biały, mokry i dołujący.
A tak tematycznie zabieram się za pierwszą ocenę bloga na Gassate. ;)


Adres: zimowa-opowieść
Autor: MaryAnne
Oceniająca: Coconut


Pierwsze wrażenie.
"A gdy będę drżeć z zimna ogrzejesz mnie ciepłem swego ciała?". Nie ma autora tego... czegoś, więc stawiam stówę, że jest wymyślone przez założycielkę. Jakoś mnie nie pociąga do dalszego czytania, a jeszcze dodatkowo uwzględniając szablon wykonany chyba w paincie, coś typu zrób to sam to... Jest typowy. Ot tu jakaś parka się całuje, pod spodem też, a tak trochę w środku, ale jednak u góry dziewczyna zamyka oczy, licząc ile śniegu wlezie jej na brwi. A nie, wybacz... Ma kaptur.
Nie wszystko mi się nie podoba, uwierz. Na blogu jest zachowana tak zwana w blogowym świecie "zasada trzech" czyli napis na belce, ten na nagłówku i adres do siebie pasują. Nie ma jakiejś śmiesznej loterii, gdzie każde z nich mówi o czym innym, że nie idzie się połapać, nawet jeśli się bardzo chce. Duży plus.
Wszystko zachowany w ładnych, pasujących do siebie kolorach, miodzio, ale nadal mam wrażenie, że to opowieść o nastolatce, nieszczęśliwie zakochanej, która chwilę potem spotyka miłość życia przez co jest rozchwiana emocjonalnie i staje przed wyborem życia w wieku 13 lat. No nic, tego dowiem się później.
6/10


Szablon.
Hm... Hm... Hm... Od czego by tu zacząć? Ah, tak. Ten nagłówek i Bogu ducha winny blog, który musi go dźwigać. Wybacz mi, po prostu lubię sobie pożartować. Po pierwsze primo powinnaś jakoś bardziej wpasować go do kolorystyki bloga, może warto byłoby zgłosić się do jakiejś szablonarni, która na się na swojej robocie i nie wciska ludziom podrzędnych deviantartowskich obrazków. Jest takich całkiem sporo, chociaż po onetowej rewolucji jaką nam zaserwowano teraz nie wiem czy wszystkie przeniosły się na blogspot, czy może jednak zakończyły swoją działalność. Po drugie primo - jeśli się przywiązałaś do tej parki to spróbuj te "zakończenia" bardziej wtopić w tło, żeby już część obrazka chłonęła to co ją otacza. Czasami mniej znaczy lepiej, niekoniecznie musimy się popisywać posiadaniem programów do obróbki zdjęć i walić tam wszystkich po kolei opcji biednego gimpa czy photoscape. Za dużo u ciebie tych warstw, jak dla mnie taki barok, gdzie kobiety wychodząc na ulicę zakładały po 3 sukienki, całą biżuterię i miliard spinek do włosów tylko po to by pochwalić się bogatym facetem. Skromność jest dobra.
Jak już sobie zjadym, żeby nie patrzeć na obrazek to jest bardzo okej. Poważnie. Jedyne co bym tutaj zmieniła to odrobinkę zmniejszyła czcionkę i ten margines z lewej zwęziła, bo jest mała przepaść.
Otwórz swojego bloga i zjedź centymetr w dół. Nagłówek rozwalony na całej długości tła wewnętrznego, kolumna prawa i tekst w niej wychodzą poza to twoje dzieło, a tekst główny jest wcięty.
Jest przejrzyście, wszystko ładnie pokazane, można się połapać nawet jak jest się d...
Razi mnie jeszcze widok WSZYSTKICH postów na stronie głównej. Radziłabym to zmienić. Teraz, kiedy są zaledwie 3 rozdziały i prolog to nie jest aż tak denerwujące, jednak kiedy dobijesz do dwudziestki czy nawet dziesiątki ten suwaczek z prawej będzie minimalny i będzie uciekał. Zrób sobie dodatkową stronę "rozdziały" i tak powklejaj linki do postów, a na głównej zostaw tylko jeden. To praktyczniejsze i dla ciebie i dla czytelnika.
6/10



Treść
No to zaczynamy zabawę.

Prolog.
Króciutko, wydawać by się mogło, że lubisz minimalizm albo może to ja jestem przyzwyczajona do blogowych opowiadań z rozdziałami na jakieś 8-9 stron w kochaniutkim Wordzie?
Kontrolować, nie jesteśmy w stanie... Dużo u ciebie tego, synonimy! To takie wyrazy o podobnym znaczeniu do tego pierwotnego, żeby je nimi zastępować właśnie w takich chwilach, kiedy człowiek najzwyczajniej w świecie się powtarza, powtarza. HE!
~ "której niekiedy nawet nie posiadamy" - a teraz szczerze, jesteśmy sami. Czy słowo "niekiedy" ci tu pasuje? Ja rozumiem, że nauczyłaś się nowego słowa i chciałabyś pokazać wszem i wobec, że znasz trudne wyrazy, ale tutaj najlepiej użyć zwykłego "często". Spróbuj sobie to podłożyć i oceń.
Popracuj nad interpunkcją. Te myślniki w większości są zbędne, można śmiało zastąpić je magicznym przecinkiem, ewentualnie zmienić szyk zdania tak, aby pasowało.
~ "Nie było to łatwe, aczkolwiek nie niemożliwe" - sytuacja identyczna jak z "niekiedy". Zwykłe "ale" jest lepsze, to co ty użyłaś wygląda jak akta prawnicze napisane przez rolnika prosto z traktora.


Rozdział 1.
Podoba mi się pierwszy fragment. Lubię takie wstawki w tego typu narracji, coś jakby nigdy nie wysłany list. Na przyszłość dawaj więcej opisów do takich wylewnych monologów, będzie barwniej i łatwiej wejść w sytuacje bohatera. Nadia jest zagubiona i wspomina kilka momentów spędzonych z Olivierem. Fajny pomysł jednak przechodzony.


Rozdział 2.
"... rodem wyjęty z żałosnych i do bólu przewidywanych komedyjek" - Dam dychę osobie, która kiedyś wyjmowała ród z drzewa genealogicznego i sadzała w ogródku. Bez "wyjęty".

Nazywasz głupiutką blondynkę pazerną. Przypominam, że piszesz w narracji pierwszoosobowe, czyli włazisz w postać głównej bohaterki. Jak widząc osobę pierwszy raz w życiu, z odległości kilku dobrych metrów można stwierdzić czy jest łasa na wszystko, jak Grycanki na ciasto? Ma to wypisane na czole? Jeśli tak, warto byłoby zaznaczyć to w tekście.

W tym rozdziale poznajemy Oliviera - skur... idiotę, który zaciąga do łóżka naiwne piętnastki, dzięki wrodzonemu urokowi osobistemu niczym Edward Cullen, na którego widok wszystkie przedstawicielki płci żeńskiej doświadczały wodospadu w majtkach. Gdzie podziewa się oryginalność?! A no i nie zapominajmy o zgrai jego kumpli i dziewczyny-pustaczka, która lata za nim jak pies za kiełbasą.
Ja nie wiem... Czy bohaterowie współczesnych opowiadań mają perfumy z testosteronem wyjętym prosto z... czy psikają się potterowską amortencją, ale śmieszna moda na :robię wszystko co on chce" jest kiepskim pomysłem.
Po co Nadia zabiera na balkon popielniczkę? Kurde, muszę zainwestować sobie w jakąś przenośną, żeby przypadkiem syfy ze szlugi nie trafiły na ziemię.
Jeśli palisz to odpal jednego i słuchaj co teraz powiem. Robisz z Oliviera zimnego frajera, który dba tylko o własny tyłek, a chwilę później on rozpływa się przed bohaterką jak masło na tostach. Zdecyduj się. Jeśli chciałaś tu uwzględnić jakieś jego zakochanie czy może naoglądałaś się za dużo Szkoły Uczuć, ale to nie jest dobre. Takie rozchwianie psuje cały urok opowiadania, nikt już nie szuka w powieściach rutyny typu: On ją kocha, ale to ukrywa, ona jego też, ale to tylko przyjaźń.
Natomiast trzymam kciuki za kolejne części.


Rozdział 3.
Nadia nadal roztkliwia się nad utratą przyjaciela. Trochę przypomina mi to zabawę w kotka i myszkę, najpierw on wysyła jej ten okrutny list, potem ona wyrzuca go z domu. Przyszedł czas jej wyjazdu.
Musisz zainwestować w opisy. Ten chłopak, który podszedł do niej, kiedy płakała... Nic o nim nie wiemy, Nie mamy pojęcia kim jest, jak wygląda, nawet nie określiłaś jego wieku. To mylące.
Uświadom mnie, bo bladego pojęcia nie mam - czym oni podróżują do Nowego Jorku?
Błędów nie zauważyłam.


Styl.
MaryAnne... Lubisz wstawiać "głębokie" przemyślenia, zajmują one mniej więcej 3/4 rozdziałów. tematyka ich jest bardzo w porządku, jednak nie potrafisz ich dobrze sprzedać. Nie przekazujesz czytelnikom emocji, jest taki natłok, wszystko naraz, jest tego miliard. Skup się na jednym temacie i go realizuj od początku do końca.
Poza tym nie ma właściwie wcale opisów. Ani miejsc, ani bohaterów, ani sytuacji. Wszystko bierze się z powietrza.
Ortografia i interpunkcja - bez większych zastrzeżeń.
18/30


Bohaterowie.
Tak naprawdę mamy szansę poznać tylko trzech, a właściwie dwóch i pół.
Nadię - nastolatkę-indywidualistkę, która ciągle nie może się otrząsnąć po stracie najlepszego przyjaciela. Cichą, zamkniętą w sobie szarą myszkę, niezwykle wrażliwą.
Oliviera - przyjaciela dziewczyny, który z nią zerwał.
Pana Obcego - czyli chłopaka, który nawet nie raczył  się przedstawić, mimo że podróżował z Nadią bite dziesięć godzin.
Nie ma żadnych opisów postaci, prócz Nieznajomego, o którym wiemy, że ma ciepłe, brązowe oczy i jasne włosy. Ich charaktery nie są zarysowane. Mamy przed sobą gołe ciało. Czułam się, czytając to wszystko jakbym dostała zaćmy i słyszała wszystko tylko dzięki zdrowym uszom.
1/5


Pomysł
Nie ma jakiegoś spektakularnego. Wszystko jest typowe, nie ma wyróżnika, który wzniósłby tego bloga na wyżyny w tej kategorii. Dopiero w trzecim rozdziale dowiedziałam się, że rzecz dzieje się w Polsce. Myliło mnie imię "Olivier", które nie jest spolszczone, więc nie mam sobie nic do zarzucenia.
Wg mnie to będzie opowiadanie jedno z tysiąca... Albo ona zakocha się w przystojnym chłopaczku z Ameryki, albo Olivier za nią pojedzie. Nie ma co się rozpisywać, bo za nami dopiero 3 rozdziały.
Dam punkt za Nowy Jork i Warszawę.
1/5


Ramki
Jest opis bohaterów stworzony z jakichś bajek, odnośnik do Gassate, kontakt z autorką i linki do katalogów. Generalnie nie ma się do czego przyczepić. Brakuje mi tylko strony "rozdziały" gdzie będzie wszystko posegregowane.
3/4


Punkty dodatkowe
Brak.
0/5


Cóż mogę na koniec rzec? Usuń spam z komentarzy. Poza tym opowiadanie ma za sobą dopiero początek, dlatego wiadomo, że nie ocenię cię pewnie tak jak sobie tego życzysz. Popracuj nad tymi opisami, bardzo dużo na tym tracisz, pokasuj trochę z tych swoich dygresji w przeżyciach bohaterki i ogranicz się do zatapiania w jednym temacie. Taki misz-masz sprawia, że czytelnik może się pogubić i nie zrozumieć co chcesz mu w ten sposób przekazać. Myślę, że jeszcze sporo pracy przed tobą, ale jeśli pisanie to to, co naprawdę lubisz to nie rezygnuj, wyrobisz się z czasem. Człowiek uczy się w końcu na błędach i przez całe życie.


Punkty: 35
Ocena: Dopuszczająca.

2 komentarze:

  1. Zajrzałam na Twoją ocenę Coco, ponieważ sama chciałam byś Ty mnie skrytykowała, a tu mogłam zapoznać się z Twoim system oceniania.
    Nie chciałam komentować, ale rzuciły mi się w oczy dwa kruczki; przed "czytając to" powinien być przecinek oraz "co" w zdaniu: "(...)jeśli pisanie to to co naprawdę lubisz" również powinien on poprzedzać.
    Z góry przepraszam, śmiem zauważyć te dwa błędy wyłącznie ze względu na estetykę oceny, która przecież powinna świecić stylistycznym przykładem :3
    Pozdrawiam, clairdelune.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytknięcie tych błędów. Poprawione. Jestem tylko człowiekiem, a brak dwóch przecinków czasem może mi się zdarzyć ;). Fajnie, że zwróciłaś na to uwagę.
      Ja też pozdrawiam.

      Usuń